Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu

nameless

Zboczenie humanisty nie pozwoliło mi tego tematu nie poruszyć. Moje pytanie brzmi: co czytuje kwiat polskiej młodzieży?

Wpisujcie ulubione książki - zarówno z dzieciństwa, jak i te teraz, ulubionych autorów, fascynacje literackie, recenzje, propozycje, kilka słów o tym, co teraz czytacie, jak też informacje o wydarzeniach literackich, spotkaniach autorskich, czymkolwiek bądź z literaturą mniej lub bardziej związanym.

Ja wczoraj pocałowawszy klamkę w Wypożyczalni Głównej Biblioteki Wojewódzkiej (w okresie wakacyjnym w sobote nieczynna! sklandal!) udałam się do pobliskiej księgarni z desperackim postanowieniem zrekompensowania sobie tego w postaci zakupienia czegoś ciekawego, bądź też nacieszenia wzroku tytułami, które w najbliższym czasie mogłabym spróbować dopaść. Tak oto mym oczom ukazała się, stojąca w dziale z promocjami, "Madame" Antoniego Libery. Książka arcyboska, bez zastanowienia nabyłam i pochłaniam ja po raz kolejny i nie mniej zachwyconam, jak przy pierwszej lekturze.

A ogólnie skłaniam się ku literature rodzimej, jak też cenię twórców Europy Środkowo-Wschodniej, jakże niedocenianej. Chylę czoła przed panem Stasiukiem i wydawnictwem Czarnym, które umożliwia mi tejże literatury poznawanie. Ostatnimi czasy zauroczonam Serhijem Żadanem - tak prozą jak i poezją. Zachłannie czytuję w.w. Stasiuka i - trochę z innej beczki - Olgę Tokarczuk ( na temat której pisałam prezentację maturalną). Wielkim uznaniem darzę literaturę rosyjską, choć moja z nią przygoda jest póki co dość krótka. W tym temacie ostatnio czytałam "Moskwę-Pietuszki" Wieni Jerofiejewa.
Z poezji przede wszystkim Świetlicki, Brodski, Macierzyński i wielu, wielu innych, których tymczasowo omijam z braku nastroju:)

Tyle narazie o mnie, zapewne na tym nie poprzestanę, bo lista długa jest, rozwinę w toku dyskusji, o ile taka nastąpi:)

kóla_zagóla

wg mnie dla każdego człowieka istnieje tylko jedna kiążka, z którą może się zgodzić od początku do końca, jeśli wszystkie pasują mu w stu procentach, to zwyczajnie ich nie rozumie.
dla mnie taką książką jest "Mały Książe" Wink

nigdy nie zapomnę też Pana Kleksa czy Dzieci z Bullerbyn, normalka.
ostatnio zachwycam się "Sklepami Cynamonowymi" B. Schulza (wykorzystalam na prezentacji Smile

), twórczością Witkacego i... nie mam zbyt wiele czasu.
aktualnie czytam: Griselda Gambaro "Bóg nie lubi szczęśliwych"
polecam: Jerzy Broszkiewicz "Mały seans spirytystyczny" - gicior
napalam się na: Grażyna Bełza (chyba) - "Casting na diabła" (mogę się mylić, bo przez chwilę tylko czytałam w empiku :p)

nameless

Grejsi

Ja jak byłam młod..sza lubiłam czytać Jeżycade pani Musierowicz, za książkami z kanonu lektur szkolnych za bardzo nie przepadałam, ale bardzo podobał mi się "Mistrz i Małgorzata" Smile

no a z młodości jeszcze to "Ania z zielonego wzgórza". Polecam też ksiażke "Ulica rajskich dziewic", bo też wywarła na mnie pozytywne wrażenie, niestety nie pamiętam autora..

Gość

Obecnie będąc na studiach nie mam tyle czasu na czytanie książek, ale staram się tego nie zaniedbywać. Choć to już nie to samo, co np w podstawówce czy gimnazjum, kiedy to albo przesiadywałam na szkolnych korytarzach zaczytana w książkę, tudzież szłam do szkoły troszkę niewyspana, bo czytałam do 3 w nocy Smile

Ah to były czasy:) Ale czytanie w nocy zostało mi do dziś. I do dziś mam sentyment do "Ani z Zielonego wzgórza" Smile

Później pochłaniały mnie takie książki jak "Władca Pierścieni" czy "Mistrz i Małgorzata". Ale najbardziej to polecam "Mechaniczną pomarańczę", "Rok 1984" i jeszcze jedną książkę, która nie jest dla wszystkich. Napewno nie dla wrażliwych na przemoc. Tą książką jest "Malowany Ptak". Książka momentami wręcz obrzydza. Ale i tak uważam, że jest genialna. Ach no i oczywiście "Rzeźnia nr 5" Polecam!

Nimrodelka

Poprzedni post był mój, nie zauważyłam kiedy mnie wylogowało...

Starski

Popieram przedmowce - studia nie pozostawiaja duzo czasu na czytanie ksiazek nie zwiazanych z nauka, dla przyjemnosci. A to boli mnie o tyle, ze mam studia scisle i czytanie ksiazek dla przyjemnosci jest jedynym sposobem zeby nie zapomniec jezyka polskiego Very Happy

Nie bede tu podawal zbyt wielu tytulow, bo duzo ksiazek czytam o ktorych potem zapominam, dla samej przyjemnosci czytania, zajecia czasu.
Wiem natomiast ze jest jedna ulubiona moja ksiazka, to bylaby ta jedyna ktora pasuje mi w 100% :> Otoz chodzi o "Sto lat samotnosci" G.G.Marqueza. Nie bede sie za duzo rozpisywal dlaczego, ale przeczytalem ja z 5 razy i dalej mi sie nie znudzila.
Mimo tego, to nie Marquez jest moim ulubionym pisarzem, bo oprocz tej jednej, pozostale jego ksiazki nie wciagaja mnie juz tak bardzo (chociaz sa niezle). Najlepszy jest Kurt Vonnegut - jego poczucie humoru, 'poczucie absurdu' zwala mnie z nog po prostu, przeczytalem wiekszosc jego ksiazek, niektore po pare razy - geniusz, ot co :>

nameless

ha! Kurta przeczytałam 4 albo 5 książek, nie pamiętam, i za każdym razem zabija mnie absurdem. za każdym razem aż się boje otwierać Smile

nieprzeciętny jest. moje typy to "Śniadanie mistrzów" i "Kocia kołyska".

Starski

Taaa, mimo ze to "rzeznia nr 5" jest jego najpopularniejsza ksiazka, to chyba jednak wlasnie "sniadanie mistrzow" zabija mnie najbardziej Very Happy

a ostatnio przeczytalem po raz kolejny "Niech pana bog blogoslawi panie rosewater" :>

nameless

"Rzeźnię..." czytałam jako pierwszą (choć Vonneguta kojarzyłam raczej głównie ze "Śniadaniem..." - chyba to mi polecono po prostu) ale dawno to było, porwało mnie i owszem, ale za młoda chyba byłam na to wtedy. Musze sięgnąć jeszcze raz. A "Niech pana Bóg błogosławi..." to była ta piąta, której nie mogłam sobie przypomnieć Smile

ale już za grosz nie pamiętam o czym. W ogóle o ile te książki są świetne w czasie samego czytania, o tyle potem wszystkie i się zlały i już nie pamiętam o czym były o.O

aku

Dla mnie najgenialszą książką była, jest i będzie "Gra w klasy" Cortazara. Mimo wszystkiego, co się o niej mówi, że to bibilia pseudointelektualistów i tak dalej. Zawsze mnie wciąga, zawsze z tej wielopłaszczyznowości wyłania się coś nowego, podoba mi się niekonwencjonalne ułożenie rozdziałów i mogę się w niej nurzać bez końca.
W dzieciństwie nałogowo zaczytywałam "Jeżycjadę" M. Musierowicz (wtedy Poznań mnie zafascynował Wink

) oraz książki Chmielewskiej i bajki Andersena.
Podczas wakacji trafiło mi w łapki kilka lepszych i gorszych książek, spośród których warto wymienić "Pachnidło", "Małą apokalipsę" i "Tam, gdzie spadają anioły" Terakowskiej (z tym że przy innych jej książkach o mało nie zwichnęłam sobie szczęki od ziewania)

Starski

ta, Chmielewska tez czytalem pare lat temu, a "wszyscy jestesmy podejrzani" nawet kilka razy Very Happy

To nawet nieglupi pomysl zeby teraz sobie to przeczytac :>
No i "pachnidlo" suskinda, tez swietna ksiazka

tajunka

Ja wczoraj postanowiłam odświeżyć sobie pamięć i przeczytałam "Ucho od śledzia", czyli książkę właściwie z dzieciństwa Smile

Kiedyś czytałam strasznie dużo. W liceum jakby mniej, sama nie wiem dlaczego, bo przecież uwielbiam czytać. Takie książki z dzieciństwa, do których wciąż wracam, to zdecydowanie Jeżycjada- bo fajnie napisane, no i sentyment do własnej dzielnicy się ma Wink

Ogólnie nie mam teraz jakiś swoich ulubionych książek. No, może jedną, "Cela, odpowiedź na Zespół Downa", którą często czytam fragmentami lub w całości.
Na tą jedyną książkę, przy której mogłabym powiedzieć sobie "hej, przecież autor napisał tu dokładnie to, co myślę" jeszcze nie trafiłam, ale pewnie kiedyś trafię.
Jeśli mam czas i okazję, czytam co mi w ręce wpadnie...

Quetzi

A ja z literaturą różnie, czytam co mi podejdzie pod nos, aczkolwiek najbardziej sobie upodobałem dobre, polskie fantasy "z jajem" (Pacyński, Pilipiuk), Kinga (choć za wiele nie czytałem...), Gaimana (MJUT!) itd. itp.

Ostatnio męczę "Czarodziejską Górę" Manna - odjazdowe:-p

O, warto jeszcze dodać wybitnie niedocenianego Josepha Conrada do mojej listy ulubionych autorów. Magik.

nameless

"Pachnidło" czeka w kolejce, aż skończę przecudną "Madame". A ostatnio mnie naszło, coby sobie powrót do przeszłości zrobić (acz nie takiej odległej, bo do czasów gimnazjum) i sięgnąć na powrót do Gaardera - podoczytywać niedoczytane i sięgnąć po inne. tu szczególnie polecam "Córkę dyrektora cyrku" i "Maję" (choć tej, czego żałuję, nie przeczytałam do końca). "Świat Zofii" w tym wieku można już sobie odpuścić. Chociaż, jak ktoś lubi...

Ogarnia mnie wrażenie, że ominął mnie jakiś istotny fragment dzieciństwa, czy wieku wczesno młodzieńczego - nie czytałam Musierowicz. Tzn przeczytałam ino tylko "Kłamczuchę" jakoś w 5 klasie podstawówki i wydała mi się na tyle infantylna, że nie chciało mi się czytać dalej. Bluźnię?
Jakoś zawsze wolałam Siesicką - "Zapałka na zakręcie", czy "Jezioro osobliwości".